Słowo komentarza do braku komentarzy

Kochani! Jak być może zauważyliście od wczoraj nie ma na RAWolucji opcji komentowania. Zakładając bloga, o czym zresztą piszę w pierwszym poście (yay, 12 października minął rok!), chciałam przede wszystkim podzielić się swoją historią, doświadczeniem i wiedzą jaką zdobyłam podczas osobistych zmagań na drodze do zdrowia. Do tej pory, na tyle na ile miałam wiedzę i potrafiłam, starałam się odpowiadać na wszystkie komentarze. Jednak od pewnego czasu zauważyłam, że idzie to w złym kierunku. Zarówno dla Was, jak i dla mnie. Od początku zależało mi, aby podnosić świadomość, ale i samodzielność Czytelników. RAWolucja to blog, zapis osobistych doświadczeń, a więc z założenia jest w pewien sposób subiektywny. Staram się argumentować za i przeciw stawianych tez, jednak zawsze jest to moje spojrzenie. Nie daję gotowych rozwiązań dla wszystkich z prostej przyczyny – nie mam ich. A nawet gdybym miała, też bym nie dała ;) Każdy ma swoją drogę. Coś co działa u mnie, u kogoś innego może okazać się nieskuteczne. Dlatego niesłychanie ważna jest postawa „poszukującego”, nastawiona na obserwację cech i zmian indywidualnych oraz wytyczanie własnej drogi do celu (być może opartej w jakimś stopniu na doświadczeniach innych). Jednak zdecydowanie nie na oczekiwaniu rozwiązania podanego na złotej tacy albo znalezionego przez kogoś innego.

 

I dochodzimy do punktu dlaczego to idzie w złym kierunku dla mnie. Od kilku miesięcy pod wpływem mniej lub bardziej krytycznych komentarzy staram się pisać coraz bardziej obiektywnie. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jest to bardzo pozytywna wartość. Jednak paradoksalnie tak nie jest. Blog przestał być zapisem moich osobistych doświadczeń i prywatnych opinii, a stał się serwisem informacyjnym. Siadając do pisania artykułu czuję coraz większą presję. Prawdę mówiąc, a jest to dla mnie trudne wyznanie, ostatnio wpisy pojawiają się tak rzadko ponieważ zamiast napisać co w głowie, sercu lub duszy, zwyczajnie nie mam ochoty czytać mało konstruktywnych komentarzy. Chcę w tym miejscu bardzo mocno podkreślić – ogromnie doceniam entuzjazm, sympatię i zaangażowanie jakie mi okazaliście. Bardzo, BARDZO za to dziękuję :) Kiedy wczoraj zamykałam komentarze, na chwilę wróciłam do początku i aż mi się łezka zakręciła :)

Moja pierwsza Czytelniczka – Krystyna, wielki entuzjazm, mądrość i jeszcze większe wsparcie. Nie byłoby RAWolucji bez Ciebie.

Alsilatiel – kiedy blog był jeszcze technicznie niedopracowany pisała komentarze w notatniku a potem przeklejała na RAWolucję. Dzisiejszy kształt bloga jest w głównej mierze zasługą Twoich sugestii Sista :)

Piotr, który zainspirowany moim przepisem pierwszy raz użył blendera i zachęcony sukcesem przekonał się do robienia jedzenia „własnoręcznie” ;D (to brzmi jak reklama ;))

Ewelina, która wybrała się ze swoim facetem na wycieczkę do sklepu spożywczego by poczytać etykiety na wodzie mineralnej :)

Piękny komplement jaki dostałam, niestety nie pamiętam imienia, że „idę środkową ścieżką. Nie straszę nikogo rychłym końcem w męczarniach jeśli ktoś coś zje, lub czegoś nie zje”. Sama bym lepiej nie ujęła idei RAWolucji :)

Julita, która podobno spadła z krzesła, kiedy znalazła RAWolucję ;)

Cudowne komentarze po spotkaniu, które zdaję sobie sprawę – nie było doskonałe. Bardzo dziękuję za piękne zdjęcie jakie dostałam z informacją, że „zaraziłam” piciem zielonych soków Gości wykładu ze Śląska.

Mogłabym jeszcze długo, długo wymieniać. I jeszcze dłużej dziękować. Z każdym takim komentarzem zyskiwałam pewność, że wszystkie godziny spędzone na szukaniu materiałów, bardziej i mniej udanych próbach wcielenia teorii w życie, a w końcu na pisaniu – mają znaczenie. Nie tylko dla mnie. Jak napisał jeden z blogerów: „za każdym razem kiedy naciskasz „Opublikuj” zmieniasz świat. Może nie cały, ale czyjś na pewno”. Bardzo mi zależy, aby nie zgubić przyjemności z pisania, bo bez niej, nie ma powyższego. Mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję. Wszystkich, którzy chcą podyskutować lub zostawić wiadomość zapraszam na Facebooka.



Copyright Monika 2021