Na początek

12 paź 2010
Na początek

Wielu pisarzy jest przekonanych, że zdanie rozpoczynające książkę zawiera w sobie całą historię. „Te słowa są niczym uderzenie metalową pałeczką w kamerton. Czytam i wiem już, jaki będzie ton powieści. Pierwszym zdaniem pisarz odkrywa się przed czytelnikiem” twierdzi Andrzej Bart. Czy to dotyczy też blogów? Zobaczymy :) Opowieść, jaką chcę się tu podzielić, to moja osobista podróż po zdrowie, utraconą ciekawość świata, głęboki spokój oraz poczucie bycia na właściwym miejscu, o właściwym czasie, tu i teraz.
Wiele lat niewłaściwego odżywiania i nieumiejętnego radzenia sobie ze stresem miało poważny wpływ na moją kondycję fizyczną i samopoczucie. Kiedy jako młoda osoba usłyszałam od lekarzy, że muszę się pogodzić z uciążliwymi schorzeniami, bo są one „chorobą cywilizacyjną” i właściwie nic się nie da z nimi zrobić, a negatywne myśli odbierały mi tak skutecznie radość życia, że nie miałam ochoty rozpoczynać nowego dnia, powiedziałam dość. Zaczęłam poszukiwania, jak mówi Kris Carr – odbyłam studia na Uniwersytecie dr Googla, miałam też ogromne wsparcie od mojego faceta. M. dziękuję, nie byłabym w tym miejscu gdyby nie Ty. I znalazłam najpierw ludzi, którzy poradzili sobie ze znacznie poważniejszymi chorobami, także nowotworami złośliwymi a potem poznałam ich sposoby na odzyskanie zdrowia i radości życia nawet w bardzo trudnej sytuacji. Do mnie najbardziej przemawiają takie właśnie konkretne historie. Internet jest pełen śmieci i cudownych leków na wszystko, tylko jakoś brakuje tych realnych przykładów z którymi możesz się spotkać i porozmawiać. Dlatego właśnie zdecydowałam się pisać tego bloga, wszystko co na nim opisuje: surowa dieta (Raw food), sposób odżywiania wg. balansu kwasowo-zasadowego, przepisy, ćwiczenia fizyczne, inspirujące książki i filmy, techniki wolności emocjonalnej, podważanie negatywnych myśli, słowem wszystko co tu znajdziecie, wypróbowałam na sobie. Nie jestem dietetykiem czy psychologiem, z wykształcenia jestem plastykiem. Moje doświadczenie stało się moim Uniwersytetem. Udało mi się odzyskać zdrowie i świetne samopoczucie, wiele schorzeń całkowicie zniknęło, inne w znacznym stopniu się cofnęły i proces ten cały czas trwa. Zapraszam więc na bloga, czytajcie, poszukujcie własnych metod, dzielcie się swoimi doświadczeniami. Na zdrowie! :)

7 Responses to Na początek

  1. krystyna says:

    Cieszę się, że tutaj trafiłam.

  2. Monika says:

    POnad miesiąc temu nagle się otrząsnełam. Dotarło do mnie, że JESTEM TYM CO JEM, ze nic nie ma większego przełożenia na moje zdrowie i samopoczucie. Jestem zmęczona wszechobecną manipulacją w postaci marketingu – liczy się tylko możliwość zarobienia na nas. Przeraża mnie jak bardzo brak czasu i wynikające z niego wygodnictwo przekłada się na to jak żyjemy, a co za tym idzie – co jemy :((. Mam nieodpartą ochote dzielić sie z ludzmi zdobywaną przeze mnie wiedzą. Myślałam o założeniu bloga, podobnego do Twojego. Tym bardziej cieszę się ze tu trafiłam :)). Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu gości na blogu !

  3. Monika says:

    Monika trzymam kciuki za Twoją drogę do zdrowia :)) I jeśli czujesz taką potrzebę to koniecznie dziel się swoimi doświadczeniami. Czym więcej osób mówi o zdrowym odżywianiu i daje świadectwo swoim życiem jak niesłychanie istotny jest to temat, tym więcej osób zwraca na to uwagę. Tak więc nie wahaj się, zakładaj swojego bloga i bynajmniej nie daj się onieśmielić, że „wiesz za mało” albo „że może później jak będziesz więcej wiedziała”. Na początku nikt nie jest alfą i omegą i też nie o to chodzi. A w kontakcie z ludźmi, kiedy zadają Ci pytania na które nie znasz odpowiedzi (to jest właśnie paradoks osób które są przeciwne albo odrzucają Twoje poglądy) – uczysz się najwięcej. Powodzenia i daj znać jak Ci idzie! :))

    • Agnieszka says:

      Witam Cie Moniko po raz kolejny:) Od 2 miesięcy jestem szczęśliwą posiadaczka mojej własnej kuchni i właściwie zaczynam być odpowiedzialna w końcu za to co jem ja, a i przez to mój luby. Do tej pory moje zdolności kulinarne ograniczały się do jajecznicy i kanapek – krótko mówiąc żywiła mnie moja cudowna mamusia. Od pewnego czasu z wielkim zainteresowaniem czytam wszystkie twoje artykuły. Myślę że raczej nie zdecyduje się na 100% Raw Food ale bardzo chciałabym Ci podziękować za to co robisz. Twoja strona jest obecnie moim głównym źródłem wiedzy, przewodnikiem po zdrowej żywności. Masz ogromny wpływ na to co teraz dzieje się w nowej kuchni. Z niecierpliwością czekam na nowe wpisy. pozdrawiam:)

  4. Monika says:

    Cześć Agnieszka :) Bardzo Ci dziękuję za Twój entuzjazm:) Jeśli chodzi o 100% Raw food to nie ma potrzeby przechodzenia całkowicie na surowe. Najbardziej optymalne proporcje to 80% surowego (zasadowego) i 20% gotowanego (kwasowego). Powodzenia i gratuluję nowej kuchni :)

  5. Marzena says:

    Bardzo fajny blog. Zawsze bylam maniaczka zdrowego zywienia i czasem czuje sie jak kretynka w sklepie, ze czytam te wszystkie etykiety i wiekszosc produktow odkladam, albo ze na tasmie do kasy klade sama zielenine hehe, ale z drugiej strony wiem, z ekiedys da to efekty. Nie jestem jeszcze raw, ale i tk moja dieta chyba jest bardziej raw, bo i tak wszyscy uwazaja mnie za krolika i to mam od dziecinstwa. Najgorsze jest to, ze czowiek chce wprowadzic tego typu zywienie u dzieci, ale srodowisko mu nie bardzo na to pozwala. W domu a i owszem jeszcze ujdzie (zeby to chcialo jesc tyle surowizny ile by chciala mama ;-)), to gdy idzie do tatusia dostaje mieso brrr, i inne tego typu rzeczy, a nad tym kontroli juz nie mam. Podobnie jest u dziadkow, miesko – okropnosc. Dobrze, ze generalnie w mojej rodzinie na stole laduje zdrowe jedzenie, zawsze bylo duzo warzyw i owowcow, jednakze i tak przez swoje upodobania kulinarnei poglady jestem uwazana za lekkiego swira. Pozdrawiam serdecznie i prodze o wiecej przepisow, bo jak dotad jest ciut za malo.

Copyright Monika Trawinska 2010. Projekt graficzny: julylily.pl, powered by Wordpress.