Jak przejść na Raw food (surową dietę) i nie zwariować?

 

Kiedy pierwszy raz próbowałam przejść na Raw food chciałam to zrobić jak najszybciej. Bardzo inspirowały mnie historie ludzi, którzy po wprowadzeniu surowych pokarmów pozbyli się olbrzymiej nadwagi, depresji a nawet nowotworów złośliwych. Nie wiedziałam jak dokładnie wyglądał ich pierwszy krok – zmiana diety, ale wyniki osiągnęli rewelacyjne. Nie przygotowywałam się też specjalnie. Uznałam, że motywacja w postaci choroby wystarczy. Wzięłam worek na śmieci i wrzucając produkt po produkcie żegnałam się ze starym, niezdrowym stylem życia. Następnego dnia byłam już na 100% Raw food. Wytrzymałam 3 długie i ciężkie tygodnie. Miałam fatalny nastrój, huśtawkę emocjonalną, czułam się sfrustrowana i wściekła. Cały czas bolała mnie głowa. Ciągła walka ze sobą pochłaniała prawie całą energię. W końcu uzależnienie od cukru wzięło górę – zaczęłam podjadać słodycze. Byłam sobą ogromnie rozczarowana. Po kilku tygodniach zrozumiałam, że stres związany z dietą bardziej zatruwa mój organizm niż nawet najsłodszy deser. Tak właśnie NIE powinno wyglądać przechodzenie na Raw food.

 

 

Zrobiłam 2 kroki do tyłu. Wróciłam do poprzedniego sposobu odżywiania, ale wybierałam jak najmniej przetworzone produkty. Prawdziwy chleb, ekologiczne mleko, masło i jaja, wędliny wyrabiane w tradycyjny sposób. Zaczęłam szukać sposobu jak przejść na Raw food zdrowo i z dobrym samopoczuciem. Wiele cennych informacji znalazłam w książkach Roberta O. Younga i Kris Carr. Zrozumiałam, że przyczyną niepowodzenia mojej pierwszej próby było całkowite pominięcie okresu przejściowego. Chciałam w ciągu jednego dnia zmienić nawyki, które kształtowały moją dietę przez kilkadziesiąt lat. Wydawało mi się to logiczne – skoro przetworzona żywność jest tak toksyczna dla organizmu, to całkowite jej odstawienie powinno przynieść ulgę i dobre samopoczucie. Ale tak się nie stało. Dlaczego? Z kilku powodów:

 

Niewiele osób zdaje sobie sprawę jak bardzo nadajemy żywności wartość emocjonalną. Przyjemnością jedzenia próbujemy wypełnić te obszary naszego życia, które nie sprawiają nam tyle satysfakcji, ile byśmy oczekiwali. Dzieje się to oczywiście nieświadomie. Dlatego pierwszym krokiem na drodze do zdrowia jest poznanie i zrozumienie dotychczasowych nawyków żywieniowych, rozpoznanie przyczyn głodu emocjonalnego, uporządkowanie sposobu myślenia o jedzeniu. Więcej na ten temat piszę w poprzednim poście: Pierwszy krok w kierunku zdrowego odżywiania.

 

Przechodzenie na Raw food to stopniowy proces, a nie pojedyncze wydarzenie. Nie uda się zbudować dobrego zdrowia bez solidnego fundamentu. Próbując zmienić zbyt dużo w zbyt krótkim czasie, można się tylko zniechęcić. Walka z samym sobą stanie się nie do zniesienia. Skuteczność diety w połowie zależy od samopoczucia. Stres jest silnie kwasotwórczy. Nawet 100% Raw food nie poprawi kondycji organizmu jeśli napięcie związane z wprowadzaniem nowych nawyków żywieniowych (lub inną dziedziną życia) będzie zatruwało organizm. Dlatego najlepiej wyznaczyć małe kroki i rozłożyć je w czasie tak, aby kolejną zmianę wprowadzać po upewnieniu się, że poprzednia już nie sprawia problemu. Jeżeli zrezygnowanie z czegoś sprawia trudności, widocznie nie przyszedł na to jeszcze czas. Stres, obwinianie, krytykowanie czy wątpienie w siebie odbiera zdrowie! Warto też pamiętać, że celem jest przejście na Raw food, ale każda drobna zmiana w tym kierunku poprawia kondycję organizmu. To dobry powód do radości :)

 

Przechodzenie na Raw food powinno być stopniowe także dlatego, że po wprowadzeniu surowych pokarmów organizm zacznie się oczyszczać z zalegających toksyn. Jeżeli proces ten przebiegnie zbyt szybko zostanie uwolniona za duża ilość toksyn – układ odpornościowy ulegnie przeciążeniu. Dlatego przy mojej pierwszej próbie przejścia na Raw food cały czas bolała mnie głowa. Bardzo ważne w tym okresie jest wspomaganie organizmu poprzez picie dużych ilości wody oraz wysiłek fizyczny. Warto pamiętać, że podczas oczyszczania organizmu i wprowadzania surowych pokarmów powinno się odczuwać jedynie lekki dyskomfort, a nie silne objawy. Jeżeli takie występują proces przechodzenia na Raw food jest zbyt szybki.

 

Przechodzenie na Raw food to NIE walka z własnym organizmem, tylko konsekwencjami niezdrowej diety. Kiedy przeczytałam książki Roberta O. Younga na temat balansu kwasowo – zasadowego, pierwszy raz spojrzałam na swoje schorzenia i nadwagę z wdzięcznością. Zrozumiałam, że różnego rodzaju choroby są sygnałami ostrzegawczymi jakie organizm wysyła do mojej świadomości, abym przestała sobie szkodzić niewłaściwym odżywianiem. Tak Robert O. Young pisze o przyczynach nadwagi: „Ciało zatrzymuje tłuszcz jako ochronę przed nadmierną produkcją kwasów wytwarzanych przez typową zachodnią dietę (składającą się m. in. z dań smażonych, fast foodów, produktów przetworzonych z dodatkiem cukru). Część kwasów jest eliminowana przez jelita, układ moczowy oraz skórę, ale wszelkie pozostałości trzeba neutralizować, czyli zobojętniać. Nadmiar kwasów w organizmie, powoduje rozpad komórek w tkankach i narządach, mniej więcej w taki sam sposób jak kwaśne sosy zmiękczają mięso. Rozpad komórek sprawia, że ciało zaczyna działać jakby pod wpływem instynktu samozachowawczego: zużywa tłuszcz z pożywienia i ten już zgromadzony, aby za wszelką cenę się chronić. […] Tłuszcz używany jest przede wszystkim do przechowywania kwasów. Zapytajcie jakiegokolwiek chirurga plastycznego – tłuszcz odsysany z ciał pacjentów ma kolor brązowy i czarny z powodu zawartych w nim kwasów. […] Podsumowując: nie cierpisz na nadwagę, ale na zakwaszenie organizmu. Tłuszcz w rzeczywistości ratuje ci życie. Bez ochrony, jaką daje on komórkom, tkankom i narządom przed kwasami, byłbyś martwy”. Warto docenić mądrość swojego organizmu i stworzyć z nim zgrany team :)

 

Zmiana nawyków żywieniowych to wspaniała i bardzo pozytywna zmiana. Często jednak do nowej diety podchodzimy z poczuciem straty. Jeśli rozumiemy wprowadzanie surowych pokarmów jako zewnętrzny przymus, który nakazuje wyeliminować dotychczasowy sposób odżywiania i niezdrowe (ale pyszne!) posiłki długo na takiej diecie nie wytrzymamy.  Zdrowe i komfortowe przejście na Raw food to DOKŁADANIE nowych posiłków a nie rezygnowanie (z bólem) ze starych. Jedzenie to przygoda! Warto eksperymentować z przepisami by znaleźć te, które nam najbardziej smakują. I potem włączać surowe, ulubione potrawy do codziennej diety. Dzięki takiemu podejściu w naturalny sposób stare, niezdrowe i pyszne fast foody zamienią się w nowe, super zdrowe i jeszcze pyszniejsze Raw food. Często mamy zakodowane, że zdrowe odżywianie jest nudne i niesmaczne. A to nie prawda!

Warto sobie ułatwiać proces wprowadzania surowych pokarmów. Jeżeli coś na początku nie smakuje lepiej nie jeść tego na siłę bo można się zniechęcić. Np. dla mnie na początku zielony sok wydawał się dziwny w smaku. Piłam więc sok marchewkowy, który uwielbiam i codziennie dodawałam więcej zielonych warzyw. Nawet się nie zorientowałam kiedy uznałam, że nie potrzebuje już soku marchewkowego, sam zielony jest super.

 

Przejście na Raw food wiąże się ze spożywaniem dużej ilości warzyw. Oczywiście najlepiej jeśli są ekologiczne. Jednak wchodząc do sieciowych sklepów ze zdrową żywnością, np. w Galerii Mokotów w Warszawie można się na serio przerazić. Ceny są kosmiczne. A produkty ekologiczne wcale nie muszą być drogie. Jeśli chodzi o siemię lniane, sezam, pestki dyni, słonecznika, ciecierzyce, soczewicę, fasolkę adzuki czy kidney polecam półki ze zdrową żywnością w supermarketach. We wspomnianej już Galerii Mokotów na przeciwko sklepu ze zdrową żywnością znajduje się supermarket Carrefour. Wszystkie wymienione wyżej pestki i ziarna są tam za połowę ceny. Podkreślam – to te same produkty. Jeśli chodzi o warzywa warto znaleźć rolnika ekologicznego i robić zakupy bezpośrednio u niego. Można też poszukać na targu sprzedawcy, który oferuje własne produkty rolne i dowiedzieć się czy stosuje pestycydy itd. Jeśli mamy wątpliwości co do szczerości odpowiedzi najlepiej zapytać o możliwość przyjazdu na gospodarstwo. Ja kupuje warzywa u rolnika ekologicznego i ceny są naprawdę przystępne, ponad 2 razy niższe niż w sklepie ze zdrową żywnością.

 

I najważniejsze… Przed przejściem na Raw food powinno się wykonać szczegółowe badania lekarskie, a potem powtarzać je co jakiś czas. Daje to pewność, że wszystko idzie zgodnie z planem, ale także motywuje kiedy dostrzega się efekty diety czarno na białym :) Wyniki są też ważną informacją czy nowy sposób odżywiania jest odpowiednio zbilansowany.

 

 

W kilku punktach – jak dokładnie wyglądało moje przejście na Raw food.

Za drugim razem oczywiście :)

 

1. Wykonałam dokładne badania lekarskie.

 

2. Produkty, które jadłam do tej pory zamieniłam na jak najmniej przetworzone i ekologiczne. Chleb na zakwasie, ekologiczne mleko, masło i jaja, wędliny wyrabiane w tradycyjny sposób. Trochę trwało zanim znalazłam te prawdziwe i najlepszej jakości. W następnych postach opiszę dokładnie na co zwracać uwagę robiąc zakupy. Zrezygnowałam z fast foodów, wszystkie posiłki przygotowywałam w domu.

 

3. Wprowadziłam zielone soki. Na początku piłam te do których byłam przyzwyczajona – sok marchewkowy i jabłkowy z coraz większą ilością zielonych liści. Z czasem zaczęłam pić z samych zielonych warzyw: pietruszki, szpinaku, brokuła, selera, sezonowo jarmużu i sałaty. Zaczęłam hodować trawę pszeniczną i ją także wyciskać.

 

4. Piłam coraz więcej wody z wysokim pH (zasadowej). Więcej na temat suplementów podwyższających pH wody znajdziecie w następnych postach.

 

5. Ćwiczyłam. Zaczęłam od bardzo delikatnych ćwiczeń, dosłownie 10 minut dziennie i z czasem zwiększałam wysiłek.

 

6. Zanim wprowadziłam Raw food jadłam bardzo dużo słodyczy takich jak batoniki, cukierki, czekoladki itd. W pierwszej kolejności zamieniłam to wszystko na domowe ciasta, które sama piekłam. Następnie wprowadzałam coraz więcej suszonych, słodkich przekąsek takich jak rodzynki, daktyle. Potem zamieniłam ciasta na desery Raw food: budyń z bananów i avokado, orzechowo – figowe kulki, czarny ryż z melonem i mleczkiem kokosowym. Przepisy na wszystkie te słodkości zamieszczę w następnych postach. W końcu zaczęłam redukować desery i zastępować je owocami.

 

7. Wyeliminowałam nabiał. Nadal jadłam kanapki, więc zamiast masła używałam avokado.

 

8. Jadłam coraz więcej sałatek. Dużo eksperymentowałam z przepisami i wprowadzałam do codziennych posiłków tylko te, które mi naprawdę smakowały.

 

9. Zaczęłam jeść różnego rodzaju orzechy jako przekąskę.

 

10. Wprowadziłam koktajle błonnikowe zamiast kanapek na śniadanie. Przepisy na nie znajdziecie w następnych postach.

 

11. Zamieniłam kawę na pyszną, zieloną herbatę.

 

12. Włączyłam do diety groszki typu ciecierzyca, fasola kidney czy adzuki (polane oliwą z oliwek i dobrze przyprawione) jako przekąskę.

 

13. Wyeliminowałam mięso w obiadach. Zaczęłam od wprowadzania surowych, bardzo smacznych sosów do posiłków które jadłam. Stopniowo wymieniałam różnego rodzaju sosy pieczeniowe na oliwę z oliwek z przyprawami, a zapiekane i smażone warzywa na surowe. Dokładałam coraz więcej sałatek. Mięso zaczęłam traktować jako dodatek, a nie główny składnik obiadu. W końcu nie było mi już potrzebne.

 

14. Makarony i gotowane ziemniaki (które razem z mięsem były podstawą mojego obiadu przed przejściem na Raw food) zamieniłam na strączkowe: ciecierzyce, fasolkę kidney, soczewicę. Biały ryż zastąpiłam czarnym.

 

 

 

Przejście na Raw food za drugim razem zajęło mi ponad 7 miesięcy. W tej chwili jestem w 70%-80% na surowym pożywieniu, a w 30%-20% na gotowanym. Takie proporcje są dla mnie najbardziej optymalne w utrzymaniu na co dzień.

 

Przechodzenie na Raw food to bardzo pouczająca podróż, ale przede wszystkim zwariowana i pyszna przygoda. W następnych postach znajdziecie kilka moich ulubionych przepisów. Zachęcam do wypróbowania. I nie zapomnijcie podzielić się wrażeniami :)

 

 

 



Copyright Monika 2021